Mój znajomy miał przypadek, że spaliły mu się podzespoły komputera po tym jak nie odłączył modemu tepsy od lini telefonicznej w czasie burzy. Komputer był wyłączony z sieci, ale uderzenie pioruna poszło po lini telefonicznej. Piorun nie musiał nawet uderzyć blisko: trafił gdzieś w linię i po niej rozszedł się do domów. Pamiętam, że wiele osób miało wtedy co najmniej popalone modemy.
Generalnie ja uznaje tylko jeden rodzaj zabezpieczenia: fizyczne odłączenie komputera z sieci, a także odpięcie wszelkich innych połączeń takich jak kable telefoniczne. To jedyne rozwiązanie w przeciętnym domu, w którym brak zaawansowanych zabezpieczeń odgromowych. Listwa jest dobra na przepięcia w sieci, czy skoki lub spadki napięcia. W przypadku pioruna napięcie jest tak ogromne, że prąd jest w stanie bez problemu "przeskoczyć" zabezpieczenia takiej listwy, a po drodze usmażyć ją i resztę podzespołów.
Owszem, ktoś może mieć szczęście i latami nic mu się nie stanie ze sprzętem w czasie burzy. Znam jednak przypadki, gdy uderzenie pioruna spaliło całą instalację elektryczną w domu, tak że kable wyszły spod tynku, a wszystko co było podłączone do sieci: lodówka, pralka czy telewizor także szlag trafił. Szczęście w nieszczęściu jeśli dom był ubezpieczony od uderzenia pioruna, dużo gorzej jeśli nie był.