Witam wszystkich.
Od soboty dzieje się coś dziwnego z moją kartą graficzną(nVidia 240GT 1024M), zacznę od tego że wcześniej żadnych oznak usterki nie dawała...komputer wraz z kartą zwyczajnie chodził jak zwykle bez zarzutów, normalnie się uruchamiał i wyłączał. W sobotę wieczorem włączam komputer i nagle dłuugi pisk i brak obrazu(trzeba było wyłączyć komputer przyciskiem, bo i tak nic na ekranie się nie pokazywało). Sprawdzałem, czy może kabel się nie wypioł od monitora - ale nie wszystko było OK. Zdesperowany po długim namyśle, zdemontowałem kartę i zacząłem czyścić ją pędzelkiem(gdyż było cała zakurzona wraz z wiatraczkiem) i myśląc że to "syzyfoła praca" wkładam ją spowrotem do komputera i włączam go. I tu zdziwienie, komputer włączył się bez zarzutów, wszystko wyświetla w dobrym toku tak jakby nic nie miało miejsca. I tak komputer chodził z przerwami praktycznie całą niedzielę. Dzisiaj rano ponownie nie świadomy niczego włączam go i znowu ta sama historia długi(ok 2-3 sek) pisk i brak obrazu, wyłączam komputer przyciskiem od startu, dopycham karte do slotów, włączam komputer - znowu działa!
I naszła mnie myśl, czy to możliwe że karta graficzna źle styka ze slotami i stąd takie problemy? A może coś innego?
Proszę o odpowiedź.