Większość obecnie stosowanych urządzeń posiada akumulatory litowo-jonowe. Teoretycznie baterie te nie posiadają efektu pamięci i nie powinno im robić różnicy w którym momencie zaczynasz czy kończysz ładowanie. W praktyce bardzo nie lubią być rozładowywane do zera. Tak po prawdzie to zawarta w nich lub w urządzeniach elektronika na to nie pozwala: rozładowanie do zera spowodowałoby wewnętrzne zwarcie i byłoby po baterii. Lepiej więc polegać na elektronice i ładować, gdy pojawia się komunikat o niskim poziomie a nie czekać aż bateria padnie.
Poza tym każda taka bateria posiada też pewną określoną żywotność liczoną w cyklach. Jeśli masz w pełni naładowaną baterię, po czym rozładujesz ją do zera, to po ponownym naładowaniu do pełna będzie pełny cykl. Obecnie baterie wytrzymują od 400-1200 pełnych cykli. Jeśli baterię będziesz rozładowywał dajmy na to tylko do połowy i potem ładował, to pełny cykl osiągniesz po dwóch ładowaniach a nie po jednym. Czyli bateria wytrzyma dwa razy więcej ładowań nim się popsuje. Niestety na jednym ładowaniu będzie ci działać o połowę krócej, więc wyjdzie na to samo jeśli chodzi o łączny czas pracy na baterii.
Wniosek: kieruj się rozsądkiem i wygodą. Lepiej podładować baterię wieczorem i mieć następnego dnia działający zegarek, niż czekać aż padnie w środku dnia kiedy akurat będzie ci potrzebny. Ani to wygodne, ani z korzyścią dla życia baterii.